Rok temu zmarł Krzysztof Jaślar – reżyser, scenarzysta, twórca rozrywkowych programów telewizyjnych, ale przede wszystkim legenda polskiego kabaretu. Był obok Zenona Laskowika współtwórcą niezapomnianego kabaretu Tey.
7 listopada w Dworze Skrzynki na specjalnym wieczorze zaduszkowym zebrali się przyjaciele, znajomi i dawni współpracownicy Krzysztofa Jaślara, by dzielić się iwspomnieniami, anegdotami i zadumą… Gości, którzy do ostatniego miejsca wypełnili salę powitał Jan Babczyszyn – dyrektor Instytutu Skrzynki, , który zaprosił na scenę pomysłodawcę wydarzenia Zbigniewa Theusa i Zenona Laskowika – scenicznego partnera zmarłego artysty.
…”Widać w niebie jest duże zapotrzebowanie na dobre, refleksyjne lub satyryczne teksty, skoro Krzysztof odszedł w okresie bardzo intensywnej i twórczej pracy”- podkreślił żartobliwie Zenon. Scenariusz wieczoru kręcił się wokół studiów w Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego w Poznaniu (dziś AWF) – Krzysztof Jaślar był bowiem absolwentem tej uczelni i tam właśnie stawiał pierwsze kabaretowe kroki. Kiedy po wielkich sukcesach kabaretowych Tey’a zaczął pracować w Poznańskim Ośrodku Telewizyjnym, chciał zgodnie z wykształceniem zająć się sportem na antenie, ale w redakcji nie było dla niego miejsca. Całe szczęście, że nie został redaktorem sportowym, bo nie byłoby dziś wielu kultowych programów rozrywkowych, z których niegdyś słynęła poznańska telewizja. I tak w Skrzynkach wspominano czas egzaminów wstępnych na studia, Alma Mater, lata młodości, pierwsze programy kabaretowe i na koniec … nieuchronność przemijania.
Miłą niespodzianką dla wielu obecnych było pojawienie się na scenie Zenona Laskowika. Śpiewał piosenki do tekstów Krzysztofa i znakomicie dialogował z Grzegorzem Tomczakiem. Przywoływał z pamięci nie tylko bohatera wieczoru, ale niezapomniane skecze bawiąc jak zawsze swoją charakterystyczną vis comicą.
W mini spektaklu oprócz wspomnianej gwiazdy Tey’a wystąpili: Grzegorz Tomczak, Dominika Narożna, Magdalena Pawelec-Śląkiewicz, a wykonawcom muzycznie towarzyszyli: na skrzypcach Magdalena Hrab i Michał Ruksza przy fortepianie. Ostatnia piosenka Krzysztofa Jaślara „Jesteśmy tu tylko przejazdem” napisana na jubileusz Tey’a i wyśpiewana wspólnie z publicznością, wielu obecnych skłoniła do smutnych refleksji, bo trudno zawsze wspominać „na wesoło” kogoś, kto rozbawiał miliony i … odszedł!
Najlepszą pointą wieczoru okazały się słowa samego Krzysztofa pisane, gdy już zmagał się z nieuleczalną chorobą, a odczytane przez Zbigniewa Theus’a:
…”Szanowni Państwo ponieważ nie sądzę, żeby za 50 lat odbyła się podobna uroczystość (…) chciałbym – na wszelki wypadek –ze wszystkimi się pożegnać. W tym miejscu pragnę wyznać, że jest mi miło, iż ważny etap życia spędziłem w waszym towarzystwie, a do tego często w bardzo przyjemnych okolicznościach przyrody. Zapewniam, że zachowam Was we wdzięcznej pamięci tak długo jak ona będzie działała. (…) Pewna dziennikarka zapytała Czesława Miłosza, co sadzi o przemijaniu.
– Jestem przeciw – odpowiedział noblista.
Nie wiem jak Państwo, ale ja też.
Dziękuję za uwagę i do zobaczenia!”…
Było refleksyjnie, ale też wesoło – jak to w życiu, które pisze najlepsze scenariusze dla kabaretu.